Brak czasu to bolączka naszego świata. Jeszcze trochę, a posiadanie wolnego czasu będzie najbardziej luksusowym towarem na rynku. Jego brak w życiu, czyli pośpiech, wywołuje nierównowagę w naszym organizmie i coraz częściej jest przyczyną wielu chorób. Zaczynamy powoli uświadamiać sobie ten problem. Coraz bardziej popularny jest ruch SLOW – slow food, slow life……… Warto się czasami zastanowić, czy gonitwa, którą sobie zapodajemy jest tego warta?
Mnie ten problem też niestety dopada, ale jak się okazuje, może mieć też swoje dobre strony:) W pośpiechu wymyślam potrawy z tego co znajdę w domu. Prawie nigdy nie planuję co ugotuję:) I ta potrawa też do takich należy:)
SKŁADNIKI:
garść ugotowanego i obranego bobu
1 dojrzały pachnący pomidor
1 szalotka
prażone pestki słonecznika i dyni
koperek
natka pietruszki
sok z cytryny
sól
pieprz
olej lniany tłoczony na zimno
oliwa z oliwek
Do miski włóż obrany, świeżo ugotowany z dodatkiem koperku i soli bób (powinien być jeszcze ciepły) pokrojonego pomidora w ósemki i szalotkę pokrojoną w cienkie plasterki. Dopraw sokiem z cytryny, olejem lnianym, oliwą z oliwek, solą i pieprzem, koperkiem i natką. Można podać z czerwonym ryżem i pestkami. Czerwony ryż jest dużo lżej strawny niż brązowy.